Month: January 2018
I kolejna zapowiedź :)
A jednak… Niemożliwe stało się moożliwe 🙂
Dziś przeglądałam znowu spotify… i znowu rosyjskie piosenki mi wskoczyły, tym razem jednak… i tu miłe zaskoczenie, jedna na prawdę mnie ujęła 🙂
A już myślałam, że to się nigdy nie stanie bo prawdę mówiąc, nie przepadam za tym językiem jeśli chodzi o śpiewanie, ale może dziś jest ten dzień kiedy to się zmieni? Wszystko na to wskazuje 🙂
Zapowiedź czegoś cudownego
Hejo 🙂
Dziś pragnę się z Wami podzielić czymś w czym zakochałam się już jakiś czas temu, ale nie miałąm jakoś
weny żeby to wam wrzucić wcześniej 😀 Ach to moje lenistwo…
No ale już nadrabiam zaległości…
Oczywiście mogłabym to ustawić na normalny Avatar ale nie chce by potem to zaginęło w nicości Eltena
🙂
Piosenka po japońńsku 🙂 Najcudowniejsza jaką do tej pory usłyszałam 🙂
Może nie każdemu się spodoba no ale… nie ważne xD
Może trochę o niej a raczej o zespole który ją wykonuje, a więc DBSK (Dong Bang Shin Ki) są znani równiez jako TVXQ (Tong Vfang Xiem Qi)
tak wiem nazwa jest straszna 😀 , jest to koreański zespół wykonujący muzykę k-pop i nie tylko 🙂 Już śpieszę z wyjaśnieniem czym jest K-Pop, więc jest to nic innego jak tylko koreańska muzyka popowa 🙂
No ale wróćmy do tematu zespołu, działa on Od bodajże 2003 roku ale ręki za to obciąć sobienie dam.
Nazwę zespołu oczywiście możnaprzetłumaczyć na język polski jako: Wschodzący Bogowie wschodu. Ładnie, prawda? 🙂 No mnie w każdym razie urzekła.
Ogólnie w Korei wydali z 8 albumów, w japonii też coś koło tego.
No ale może już dość mojej pisaniny, jak chcecie wiedzieć więcej to zapraszam do przejrzenia internetów
🙂
W kolejnym wpisie pojawi się oczywiście piosenka. Jestem bardzo ciekawa waszych reakcji 🙂
Modlitwa kobiety
Modlitwa wieczorna kobiety:
Ojcze nasz, który jesteś w niebie
Mam taką prośbę wielką dziś do Ciebie
Daj mi faceta i ma być bogaty
Ma mieć Ferrari – za cash nie na raty
Duze mieszkanie, a najlepiej willę
Ma mnie wciąż słuchać, nie tylko przez w chwilę
Ma mnie zadowalać kiedy mam ochotę
Śniadanie mi robić – nie tylko w sobotę
Oglądać romansy, biżuterię kupić
W życiu mym nie będzie mogł się nigdy upić
Nie chce nigdy widzieć jego własnej matki
Ja wydaję kasę – on płaci podatki
On nie ma kolegów – ja mam koleżanki
Kont ma mieć on wiele – okoliczne banki
Złotych kart bez liku, czeków co nie miara
Jak mi to załatwisz – wzrośnie moja wiara
2018-01-28 06:52:55
Jest na mym kompie lokomotywa.
Nie. Nie żelazna, lecz też prawdziwa:
"eDonkey" – jej ksywa.
Stoi i sapie. Dyszy i dmucha.
Z nozdrzy ikonki zajadłość bucha.
Transfery na niej pozapuszczali,
Pliki ogromne będą ściągali,
I wiele mega w każdziutkim pliku,
W jednym aviku, film z fiku-miku,
W drugim mp3, w trzecim instalki,
które się nie chcą ściągnąć bez walki,
Dokumentacja – ooooo… jaka wielka,
sto pdf-ów do asemblerka,
w siódmym drivery do nowej karty,
w ósmym też software zachodu warty,
dziewiąty pełen przeróżnych skanów,
w dziesiątym filmik z dużego ekranu,
A tych downloadów jest ze czterdzieści,
sam nie wiem, co się w nich jeszcze mieści…
Choćby odpalić tysiąc ftp-ów,
i każdy zrobił tysiąc reget-ów,
i każdy nie wiem jak się wytężał,
to nic nie ściągną – taki to ciężar.
Nagle – gwizd!
Diody – błysk!
Connect – buch!
Wątki – w [cenzura]!
Najpierw — powoli — jak żółw — ociężale,
zaczyna — sockety — otwierać — ospale,
Szarpnęła za pliki i ciągnie z mozołem,
Progressbar zamrugał zielonym kolorem,
I transfer przyspiesza, i gna coraz prędzej,
Sto ramek po łączach ze świata już pędzi,
A dokąd ? A dokąd ? A dokąd ? Na wprost !
Po kablu, po kablu, gdzie stoi mój host,
Przez switcha, przez router, przez gateway, przez LAN,
I spieszy się, spieszy, bo tak każe plan,
Wciąż dioda na switchu migoce i mruga,
I błyskać tak będzie jak cała noc długa,
A skądże to, jakże to, czemu tak gna?
a kto to to, kto to to, co to tak ssa ?
Że karta sieciowa już ledwie oddycha,
I pasmo sąsiadom kompletnie zapycha,
To bity ze świata łączami do plików,
A pliki powoli pęcznieją od bitów,
I gnają, i pchają, transmisja się toczy,
Overnet te bity wciąż tłoczy i tłoczy,
I będzie wciąż tłoczyć, nie powie że dość,
A wszystko wrednemu billowi na złość.
2018-01-28 06:07:09
A morze wiersza?
Błądząc po internecie, natrafiłam na coś fajnego 😉
Samochwała
Samochwała w kącie stała
i tak rok podsumowała:
zdolny jestem niesłychanie,
mam na świecie poważanie,
w kraju – same osiągnięcia:
dłuższe życie (od poczęcia),
koalicja wzór współpracy,
z sejmu – dumni są rodacy,
rząd najlepszy od półwiecza,
skupił się na wielkich rzeczach.
Kompetentni ministrowie,
każdy poseł – ideowiec,
z zasadami, jak husaria:
bóg, ojczyzna, honor(aria).
Dla narodu – becikowe,
nowy peron we Włoszczowie.
Lepiej żyje się rodzinom
(jednej mamie i dwóm synom).
Okno na świat – otworzone,
turystyka – w jedną stronę,
lepsza praca, wyższa płaca
(zwłaszcza, jeśli ktoś nie wraca).
Gospodarka rozpędzona:
są mieszkania (trzy z miliona),
jest kilometr autostrady,
ład moralny i zasady.
Politycznej wzrost kultury
(nurt [cenzura]ejski, przykład z góry),
nie ma wsi, (choć jeszcze trochę,
a zrobimy wszędzie wiochę).
Cały naród żyje w zgodzie.
IPN – i po narodzie.
CBA – udane akcje,
super men – co rusz, atrakcje.
W szkołach nie ma już, Darwina,
będzie dryl i dyscyplina,
nie podskoczy żaden gieroj!
Tolerancji nie ma! Zero!
Żadnych gejów, ferdydurek,
jest amnestia i mundurek!
Wolność słowa i pluralizm,
(bo rządzących wolno chwalić).
Jest religia na maturze,
wierny lud na jasnej górze.
Nie rozumie tylko unia:
rząd z Warszawy, czy z Torunia?
Krótko mówiąc: rok udany!
Tylko naród… do wymiany!
2018-01-28 06:03:22
I co z tą słabością?
Miałam o tym nie pisac no ale… why not.
Oglądałam wczoraj… a może to było dzisiaj? No w każdym razie w nocy, oglądałam film „Słaba płeć”
Jest to film bodajże z 2015 roku, i jak na polską komedię… to na prawde jest dobry ;D
Ta tytułowa słaba płeć… hmm no nie powiem że przez cały film się nie zastanawiałam „co autor miał na mysli”. No ale zrozumiałam jak obejrzałam 😉 Słabą płucią oczywiscie okazała się tu… a wam nie powiem, musicie sami to stwierdzić 😉
Ogólnie film opowiada o młodej kobiecie Zosi (w tej roli Olga Bołądź), która ma wszystko… prace, psa, najlepszą przyjaciółkę z którą mieszka… Wszystko jednak nie trwa zbyt długo… zostaje oszukana przez szefa i właśnie tą przyjaciółkę, której załatwia prace u siebie w firmie.
Utrata pracy jednak jej nie załamała… podniosła się i zaczęła szukać nowej… znalazła.
W filmie pojawia się też smutny motyw psa, który jest jej dla naszej głównej bohaterki bardzo ważnym elementem życia. To właśnie dla niego, gdy Zosia dowiaduje się o jego chorobie, jest w stanie zrobić dosłownie wszystko.
Zosia kompletnie przytłoczona życiem, wobec swojego szefa który jest niczym więcej jak tylko szowinistyczną świnią, nie chce pozostać obojętna i z pomocą swoich nowych znajomych, szykuje całkiem ciekawą zemstę 😉
Oczywiscie w jej życiu nie może zabraknąć wątku romantycznego, na początku filmu, gdy poznajemy Zosię, widzimy że spotyka się z jednym mężczyzną, który oświadcza jej że dla niej zostawił swoją żonę i się do niej wprowadza… co robi w takiej sytuacji Zosia?nic innego, tylko Ucieka 😀 Ona sama traktuje facetów na dystans i chce udowodnić wszystkim a zwłaszcza mężczyznom że trzyma wszystko w garści i że jest w stanie poradzić sobie ze wszystkim. Na jej drodze pojawia się też… Jarek? Janek? Zabijcie mnie ale nie pamietam jak koleś się nazywa 😀 No w każdym razie on tez odegra w filmie i życiu Zośki role kluczową… niekoniecznie będzie chciał ją poderwać, znaczy to tez ale w zupełnie inny sposób niż ona sama miała na myśli . a raczej będzie chciał zrozumieć… pomóc? Sama nie wiem, bo wyszło to dość dziwnie ale nie, w całe nie źle 😉
No w każdym razie, film troche pokręcony ale bardzo fajny
Noce Coruscant
I kolejna recenzja książki. Tym razem drugiej część pewnej trylogii, gdzie tylko ta druga książka przypadła mi do gustu.
"Aleja Cieni" drugi tom serii Noce Coruscant , autorstwa Michaela Revesa może nie wywarła na mnie tak dobrego wrażenia jak się spodziewałam ale na pewno była dużo lepsza niż jej poprzedniczka "Pogrom Jedi", który mimo świetnego początku okazał się słaby, pewnie dało się ją czytać tylko dzięki świetnym dialogom przy których autorowi należą się gratulacje.
Aleja Cieni to jedna z nielicznych książek SW które przeczytałam w całości a raczej które dałam rade przeczytać dzięki dobrym wątkom wprowadzającym czytelnika w świat tam zawarty, gdyż wywarła ona na mnie duże wrażenie jeśli chodzi o wątek poszukiwania mordercy artysty czy tez o tropienie Jaxa Pavana przez Aurrę Sign. W rzeczy samej zastanawiająca jest też chęć dostania w swoje ręce Pavana przez Czarnego Lorda.
Muszę jednak stwierdzić że zawiodłam się jeśli chodzi o rozwiązanie zagadki morderstwa, myślałam że autor rozwinie wątek dłużej i że jego zakończenie nie będzie tak "banalne i nudne".
Jedyne co mi się nie podobało tak bardzo że aż nie chciało mi się czytać i jedyne co uważam za mało interesujące to poszukiwania Kapitana Typho, wielce zakochanego, szukającego zemsty i zagubionego człowieczka, który do ostatniej chwili swojego jakże krótkiego życia myśli że da radę pomścić ukochaną Padme (pomijając fakt, że ukochana i tak wolała innego) i zabić Lorda Vadera, który nawet się nie zmęczył wykańczając kapitana.
Jeśli chodzi o opis samej Planety nie uważam że jest zły, choć moim skromnym zdaniem autor mógł się troszkę bardziej postarać gdyż w niektórych momentach brakowało by bardziej poruszył wyobraźnię i opisał coś o wiele wiele lepiej.
Sama oczywiście nie lubię gdy opisów jest zbyt dużo czy jak są zbyt długie i przysłaniają akcję, także i tego nie uważam za jakiś wielki błąd.
Książka sama w sobie robi wrażenie, w pewnych momentach potrafi zaciekawić, jednak w niektórych momentach szybko się to zafascynowanie kończy. Na szczęście takich nie fajnych momentów jest dość mało więc książkę szybko się czyta, pewnie przez to że nie można doczekać się końca i rozwiązania wszystkich wątków.
Mam nadzieję że następna część będzie o wiele lepsza niż dwie poprzednie.
Ocena końcowa
8/10
Hej.
Dziś zostało mi przypomniane opowiadanie, które pisałam 6 lat temu, będąc w organizacji zrzeszającej fanów Star Wars 😀
Opowiadanie pisałam razem z koleżanką, która tez nie była wtedy normalna, tak samo jak ja.
Na początek małe wyjaśnienie: Ewoki to takie miśki z tego uniwersum ^^
No to życzę miłego czytania 😉
Dawno, dawno temu w odległej galaktyce
żył sobie mały różowy Ewok którego nikt nie lubił ze względu na jego kolor.
Mały Ewok był bardzo samotny i szukał sobie dziewczyny z którą by miał małe ewoki.
Jednak po paru nie udanych próbach zrozumiał, że to nie ma sensu i postanowił opuścić wioskę Ewoków.
Błąkał się po galaktyce,
trafił na jakąś małą nikomu jak dotąd nie znaną planetę, daleko od swojego domu. Postanowi ją odwiedzić.
Wysiadł ze swojego statku i postanowił rozejrzeć się po okolicy
Widział dziwne wielkie rośliny, w dotyku były bardzo śliskie jak by oblewała je jakaś dziwna maź. Gdy szedł tak przed siebie jeszcze długą chwilę
zobaczył małą chatkę z której wydobywał się płacz małego dziecka.
Ewok nie był pewny czy wejście tam nie skończy się dla niego źle, jednak co miał do stracenia.
Wszedł do domku i zobaczył małego ludzkiego chłopca leżącego w kołysce.
Podszedł do niego powoli i spokojnie, gdy był już blisko coś gwałtownie podniosło go za futro do góry
„Kim jesteś"- odezwał się głos zza drzwi do innego pokoju.
„Jestem tylko Ewokiem który nie może znaleźć przyjaciół przez swój kolor" -wykrztusił po chwili mały Ewok, spoglądając na drzwi i na osobę która trzyma go za futro.
Zza drzwi wyszła mała różowa Ewoczka.
„Ty też nie mogłeś znaleźć przyjaciół na Endorze?”
Na sam dźwięk nazwy swojej planety Ewokowi zrobiło się smutno, mężczyzna który go trzymał postawił go delikatnie na ziemi.
Mała różowa Ewoczka podeszła do niego i objęła go małym ramieniem.
„Nie smuć się” -pocałowała go w policzek.
Spojrzeli na siebie i postanowili razem wrócić na planetę Endor. Jednak gdy się oddalali, gdy mieli już wychodzić z domu dziecko które grzecznie do tej pory spało zaczęło płakać i na samą myśl że mała różowa Ewoczka miała by go zostawić nie chciało przestać.
„Czemu płacze” – John Spojrzał na ludzkiego chłopca leżącego w łóżeczku
"Bo jest bardzo przywiązany do małej Ewoczki" – Powiedział mężczyzna stojący przed łóżeczkiem chłopca.
Na twarzy Ewoka pojawił się wielki uśmiech „To niech poleci z nami”
"To bardzo zły pomysł na Endorze nie będzie mu dobrze"- Powiedziała Różowa Ewoczka, podeszła do niego i szepcząc mu coś do ucha dala mu małą pluszową maskotkę którą kiedyś dostała od mamy.
„To co zrobimy? Chłopiec się do Ciebie przywiązał"- Powiedział Ewok John.
„Dałam mu rzecz która należała do mnie przez wiele lat , teraz zawsze będziemy związani i nigdy nie będzie mu mnie brakować bo zawsze przy nim będę"- Powiedziała i spojrzała na chłopca, który już nie płakał.
John popatrzył na Ewoczke „Już czas, musimy lecieć na Endor "
Więc Dwa różowe Ewoki obrały kurs na swoją planetę i gdy po długiej podroży w końcu dotarli do domu, zobaczyli coś niesamowitego.
Wszyscy oczekiwali na Ich przybycia z utęsknieniem.
Nie mogli uwierzyć własnym oczom gdy zobaczyli małą Ewoczke, której już tak dawno nie było w domu. Zorganizowali przyjęcie na Ich cześć, aż tu nagle na sam koniec uroczystości okazało się, ze mała Ewoczka to zombie i chciała zjeść im mózgi.
Wszyscy zaczęli uciekać i ratować swoje dzieci przed zombie, jednak mały Ewok nie ruszył się z miejsca, stał i patrzył jak jego ukochana zamieniła się potwora.
Mała Ewoczka wskoczyła na jednego Ewoka i zaczęła go jeść żywcem.
Mały Ewok nie dal się jednak ponieść panice i rozglądając się wokoło zobaczył na swoim statku trochę śluzu z roślin, które spotkał na tamtej planecie. Postanowił użyć go jako broni przeciwko Ewoczce.
Jednak Ewoczka była szybsza…. ugryzła Ewoka Johna i ten stał się także zombie łakomym na mózgi.
I tak po zjedzeniu całej wioski Ewoków mała Ewoczka i Ewok John żyli długo i szczęśliwie jako Zombie jedząc mozgi tych co przybywali na Endor.
KONIEC 😀