Sama nie wiem po co tu weszłam i po co ja pisze… ale już nie raz słyszałam, że pisanie pomaga… no to niech i mi z łaski swojej pomoże…
Wiecie jak to jest jak się tak siedzi dzień w dzień i… i nic kompletnie się nie dzieje? No pewnie niektórzy z was wiedzą… powiem wam że ja też wiem. Od Listopada tak siedzę i nic… nic kompletnie w moim życiu się nie dzieje. Czasem jakiś wyjazd, czasem jakieś spotkanie z kimś, ale to tylko jak gdzieś wyjadę, bo w moim mieście to poza rodziną nie ma się z kim spotkać… a podobno z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciach… tylko. I nie… to nie jest tak, że ja nie chce czegoś zrobić… czy znaleźć sobie nowego mieszkania w nowym mieście… czy zacząć nowej pracy… oczywiście że chce ale jakoś brak mi motywacji do życia, do działania, do zrobienia czegokolwiek. A jak już jestem przy przeprowadzce do innego miasta to… przeżyłam 3 miesiące mieszkając w Poznaniu z kimś kogo myślałam że znam… no ale niestety się pomyliłam… a teraz, gdy wróciłam do domu… nie mam pojęcia jak za cokolwiek się zabrać… nie wiem czy chce mieszkać sama no bo samej to w sumie nudno i nawet nie będzie do kogo gęby wieczorami otworzyć… taka smutna perspektywa… no a jak bym chciała zamieszkać z kimś to w sumie… nie ma z kim… bo albo ludzie się jeszcze uczą, albo już gdzieś z kimś mieszkają… albo chcą mieszkać tam gdzie ja nie chce… a taka dupa blada i kilo mułu w każdym razie…
Zaraz mi pewnie ktoś powie, że mam nie gadać głupot i się za coś konkretnego zabrać… zrobić cokolwiek… jak się znajdzie taka osoba to niech lepiej zamilknie, bo ja to doskonale wiem i te mądrości znam, że powinnam… że muszę… że trzeba… bo tak…
Najgorsze jest chyba to, jak się chce coś zrobić i już mówię tu o bardziej przyziemnych rzeczach… i zrobisz coś ale i tak nie wyjdzie, chociaż wiesz że starałaś się zrobić to dobrze… potem się oczywiście jeszcze od kogoś nasłuchasz że nie tak, że inaczej i że co ty w ogóle robisz ze swoim życiem… bla bla bla…
No nic… i z tym takim beznadziejnym akcentem i wieczorem pełnym niemocy was zostawiam.
Ogólnie to sorry za taką paplaninę bezsensowną, tworząc bloga nie miałam tu wylewać swoich frustracji i smutków na życie no ale czasem nie można zrobić inaczej
Takie wieczorne rozważania
Sama nie wiem po co tu weszłam i po co ja pisze… ale już nie raz słyszałam, że pisanie pomaga… no to niech i mi z łaski swojej pomoże…
Wiecie jak to jest jak się tak siedzi dzień w dzień i… i nic kompletnie się nie dzieje? No pewnie niektórzy z was wiedzą… powiem wam że ja też wiem. Od Listopada tak siedzę i nic… nic kompletnie w moim życiu się nie dzieje. Czasem jakiś wyjazd, czasem jakieś spotkanie z kimś, ale to tylko jak gdzieś wyjadę, bo w moim mieście to poza rodziną nie ma się z kim spotkać… a podobno z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciach… tylko. I nie… to nie jest tak, że ja nie chce czegoś zrobić… czy znaleźć sobie nowego mieszkania w nowym mieście… czy zacząć nowej pracy… oczywiście że chce ale jakoś brak mi motywacji do życia, do działania, do zrobienia czegokolwiek. A jak już jestem przy przeprowadzce do innego miasta to… przeżyłam 3 miesiące mieszkając w Poznaniu z kimś kogo myślałam że znam… no ale niestety się pomyliłam… a teraz, gdy wróciłam do domu… nie mam pojęcia jak za cokolwiek się zabrać… nie wiem czy chce mieszkać sama no bo samej to w sumie nudno i nawet nie będzie do kogo gęby wieczorami otworzyć… taka smutna perspektywa… no a jak bym chciała zamieszkać z kimś to w sumie… nie ma z kim… bo albo ludzie się jeszcze uczą, albo już gdzieś z kimś mieszkają… albo chcą mieszkać tam gdzie ja nie chce… a taka dupa blada i kilo mułu w każdym razie…
Zaraz mi pewnie ktoś powie, że mam nie gadać głupot i się za coś konkretnego zabrać… zrobić cokolwiek… jak się znajdzie taka osoba to niech lepiej zamilknie, bo ja to doskonale wiem i te mądrości znam, że powinnam… że muszę… że trzeba… bo tak…
Najgorsze jest chyba to, jak się chce coś zrobić i już mówię tu o bardziej przyziemnych rzeczach… i zrobisz coś ale i tak nie wyjdzie, chociaż wiesz że starałaś się zrobić to dobrze… potem się oczywiście jeszcze od kogoś nasłuchasz że nie tak, że inaczej i że co ty w ogóle robisz ze swoim życiem… bla bla bla…
No nic… i z tym takim beznadziejnym akcentem i wieczorem pełnym niemocy was zostawiam.
10 replies on “Takie wieczorne rozważania”
Będzie dobrze. Jeszcze nie wiem jak, ale musi. Trzymaj się. <3
@hazel96 taa… tak sobie powtarzam od dawna …
Znam z autopsji też wiele bym chciał zrobić a brak ostatnio motywacji. Musisz znaleźć kogoś, kto Cię będzie motywował.
O, słuszna uwaga. Shell, będzie dobrze, nie wiem kiedy, nie wiem jak, ale jak będziesz chciała, to będzie
dobrze.
Nie martw się, mam dokładnie tak samo, musimy jakoś dać radę. Nie wiem jak, ale jakoś na pewno.
A ja to tak cholera znam. Jak człowiek popadnie w rutynę, to potem nawet jak chce się z tego wygrzebać,
to jest ciężko.
Shell, wybacz, lepszej rady nie mam, chociaż bym chciała…
@hazel96… wybaczam…
Co do wylewania swoich żali, czasem trzeba się wygadać.
Coś wiem na ten temat, jak to jest, kiedy chciałoby się czymś urozmaicić sobie czas i nie za bardzo jest
czym. Wprawdzie takie znudzenie i frustracja to u mnie sporadyczne stany, ale się zdarzają. Pamiętam,
że w okresie, kiedy miałem dość mało znajomych i zdecydowanie brakowało mi atrakcji poza domem, bardzo
pomagały mi moje pasje: czytanie, pisanie, pasja paleontologiczna. Gdyby nie to, pewnie byłoby ciężko.
A ja w takich momentach powtarzam sobie: stary! nie martw się! jutro będzie gorzej :).